Chickenbus

Stworzony by przemierzać kręte górskie drogi chickenbus to fantazyjnie pomalowany stary amerykański autobus szkolny. Na wyposażeniu obowiązkowo posiada syrenę okrętową zamiast klaksonu, spoiler na masce i radio podłączone na skrętkę zdolne zagłuszyć pracujący silnik i pasażerów. Załogę pojazdu stanowią zazwyczaj trzy osoby: kierowca, biletowy - kasjer i naganiacz - upychacz. Na postoju dwaj ostatni pełnią rownież funkcje bagażowych i często bez zatrzymywania pojazdu, błyskawicznie ładują kolejnych pasażerów wraz z ekwipunkiem.

image

Chickenbus nie ma ściśle określonej liczby miejsc. Najtrafniej było by powiedzieć, że ta dostosowuje się do potrzeb. Zdarzało nam się już zatem jechać w trzy osoby na siedzeniu przewidzianym dla dwójki dzieci z podstawówki. Nie było to co prawda takie wyrzeczenie jak jazda na skrzyni biegów w meksykańskiej taksówce, która na przedni fotel zabierała dwóch pasażerów, ale biorąc pod uwagę rozmiary większości lokalsów, zmieszczenie pół pośladka na fotelu bywało luksusem.

Wracając do fantastycznych właściwości chickenbusa należy wspomnieć rownież o jego nieograniczonych możliwościach transportowych w kwestii przewożenia bagażu. Na dachach przewożone są zatem rowery, meble, mniejsze i większe toboły z dobrem wszelakim, a także wielkie beczki po paliwie, czy to elementy instalacji kominowo - wentylacyjnej. Wszystko oczywiście w cenie biletu.

image

Na pokładzie chickenbusa zapewniony jest catering. Poza pasażerami do autobusu wsiadają rownież sprzedawcy oferujący posiłki zimne i gorące, lody, desery, świeże owoce i przekąski. Walcząc o klienta pan z orzeszkami toruje sobie drogę między panią z sokami, chłopcem sprzedającym lody i sprzedawcą skarpet. Od tyłu pojazdu wdziera sie gruba indianka głośno zachwalająca tortille i tamale, a tuż przy kierowcy trochę nieśmiało szczupły starszy pan oferuje podróżnym zestawy krzyżówek. Tuż przed odjazdem do autobusu wpycha się jeszcze sprzedawca pizzy oferujący gorące trójkąty w kilku rożnych smakach, lawirujący z gracją w tłumie z butlami ketchupu i majonezu.

Gdy zakończy się załadunek pasażerów i bagaży, a kierowca zdecyduje, że nastała pora odjazdu cały handel w locie wysiada z pojazdu. Serce maszyny ożywa wypełniając wnętrze głośnym rzężeniem i zostaje włączona jeszcze głośniejsza muzyka. Wsród okrzyków załogi i przy ciągłej pracy syreny, niczym transatlantyk chickenbus leniwie wyrusza w trasę.
Z początku powoli, niespiesznie pnie sie pod górę i raz po raz zatrzymuje się w wioskach biorąc na pokład kolejnych pasażerów. Zdarza się, że na pokładzie chickenbusa można wysłuchać kazania lub psalmu przy akompaniamencie gitary. Zakres posługi duchowej obejmuje objaśnienie Biblijnych przypowieści, a czasem przepędzanie szatana. Jest coś dla uzdrowienia ducha, a także ciała. Głośno zachwalane są cudowne tabletki na wszystko, od kataru po problemy z prostatą. Okazja, jedyne 10 Quetzali i zdrowie gwarantowane.

Osiągnąwszy przełęcz chickenbus zmienia sie w demona prędkości. Dzięki wyrafinowanej aerodynamice, idealnemu rozłożeniu masy i zgranej załodze nic nie jest go w stanie wytrącić z równowagi.
Jako pan szos chickenbus zachowuje bezwzględne pierwszeństwo na drodze, a donośna syrena raz po raz daje znać o Jego obecności na szosie. Widząc jego majestat inne pojazdy w popłochu uciekają z drogi oddając chickenbusowi należny szacunek. Ostre zakręty nad przepaściami nie stanowią dla niego żadnej przeszkody w egzekwowaniu swoich praw.
Dotarłszy do celu podróży chickenbus nie odpoczywa. Zgrabnie lawirując w wąskich uliczkach, głośno i szybko napełnia się znów pasażerami i rusza w kolejną trasę.

Najciekawsze okazy można zobaczyć w górzystych rejonach Gwatemali. Mniejsze i skromniej ubarwione osobniki zostały zaobserwowane również w Hondurasie, Salwadorze i Nikaragui.

image