Himba. Piękność w czerwieni

Himba (Ovahimba) to grupa etniczna zamieszkująca północno-zachodnią część Namibii (region Kunene, dawniej zwany Kaokoland) i przygraniczne obszary w Angoli. 

Kobiety Himba słyną z urody. W naszym kręgu kulturowym znane są przede wszystkim z malowania ciała i włosów czerwoną ochrą i skąpego stroju.

Himba są plemieniem pasterskim, żyjącym  niemal tak samo jak ich przodkowie setki lat temu. Zdobycze cywilizacji zdają się dla nich nie istnieć.

 

Himba. Krótka historia

 

Himba wywodzą się od plemienia Herero, od którego wyodrębnili się gdy pod koniec XIX wieku, w wyniku susz i epidemii bydła,  Herero stracili niemal wszystko. W tym czasie Herero doświadczyli też ogromnego wyzysku i zaboru ziem przez  niemieckich osadników. 

W latach 1904-1907, siły Cesarstwa Niemieckiego  dokonały ludobójstwa Herero. Szacuje się, że w obozach zagłady, eksperymentach medycznych, w wyniku głodu i wycieńczenia zginęło wówczas między 24 tysiące, a 100 tysięcy Herero. Prawdopodobna liczna to około 65 tysięcy ludzi.

Historia Herero , tak jak miejsce gdzie żyją, jest wyjątkowo trudna.

 

Himba dzieci

 

 

Himba vs Herero

 

Himba i Herero to dziś dwie różne grupy etniczne, ale  wciąż łączy ich miłość do bydła.  Gdyby jednak spojrzeć obecnie na kobiety Himba i Herero pewnie ciężko byłoby znaleźć dwie afrykańskie grupy etniczne, które tak bardzo różnią się wyglądem.

Półnagie i bose Himba, w spódniczkach ze skóry i Herero w monstrualnych, niemal wiktoriańskich sukniach we wszystkich kolorach tęczy.  Dwa skrajnie różne kanony piękna. A do tego jakby żyły w zupełnie innym klimacie.

 

Herero Opuwo

 

Suknie Herero mają po kilka warstw i noszą je tylko mężatki. Ta dziwna moda pochodzi od żon niemieckich kolonizatorów przybyłych do Namibii w XIX wieku.

Głowę Herero zdobi dodatkowo czepiec w kształcie krowich rogów, co ma podkreślać ważną rolę, jaką w ich kulturze pełni bydło.

Himba natomiast stroją się zupełnie inaczej…

Himba

 

 

 

Kobiety Himba 

 

Himba noszą na sobie dużo, bardzo ciężkiej biżuterii. Olbrzymie naszyjniki, pasy i bransolety na kostkach zrobione są najczęściej z metalu i skóry. Po detalach ozdób można ponoć poznać czy kobieta jest mężatką i ile ma dzieci.

Kobiety wychodząc za mąż dostają często od matki piękną białą muszlę, którą noszą potem na piersiach.  To znak płodności.

Mężatka, która jest przynajmniej rok po ślubie lub ma dziecko, dumnie nosi na głowie Embre, sterczącą ozdobę ze skóry.

Himba

 

 Kobiety Himba codzienie dużo czasu spędzają na zabiegach upiększających *. Na włosy i skórę nanoszą otjize, mieszankę masła, popiołu, roślin i ceglastej ochry, naturalnego pigmentu z hematytu. Mikstura jest tłusta i poza upiększaniem ma za zadanie pielęgnować skórę, chronić przed słońcem i  insektami.

Specjalna fryzura jest jeszcze bardziej pracochłonna. Na całej głowie zaplata się warkoczyki, naciera popiołem i smaruje ochrą. Na końcach przyczepia się „sztuczne” pukle, czyli pęczki czarnej wełny, które efektownie odcinają się od reszty czerwonej fryzury.

Tak czeszą się dorosłe kobiety. Zanim dojrzeją zaplata im się jeden lub dwa grube warkocze, które zaczesywane są na twarz. To oznacza, że dziewczynka nie jest jeszcze gotowa do zamążpójścia.

 

Himba hair

Himba

 

Kobiety Himba dbają też o higienę, ale ponieważ żyją w jednym z najsuchszych miejsc na Ziemi, nie używają do tego wody. Woda jest zbyt cenna.

Poza codziennym smarowaniem otjize, zażywają więc kąpieli dymnych. Do węgielków dorzucają kawałki kamfory i ziół , a następnie okadzają całe ciało. Pranie  ubrań następuje również przez powieszenie ich na takim „kominku zapachowym”.

Chociaż od Himba nie czuliśmy jakichś brzydkich zapachów, to właśnie higiena zaskoczyła nas najbardziej. 

 

 

Wioska Himba.  Życie codzienne i zwyczaje

 

Typowa wioska składa się z małych chat ułożonych w okręgu. Budownictwo nie jest wyszukane. Konstrukcja składa się z gałęzi, gliny i krowich odchodów. Taki budulec dobrze izoluje od słońca.

W każdej lepiance mieszka kilkuosobowa rodzina.

Na środku wioski znajduje się zagroda dla kóz oraz coś na kształt lepianek dla krasnoludków. Są to kurniki.

Najważniejsze miejsce zajmuje chata wodza.  Dla nas nie wyróżnia się z pozostałych, ale to przed nią pali się święty dla Himba ogień, który musi być podtrzymywany. Dzięki niemu kontaktują się z przodkami i bogiem Mukuru.

Obcym nie wolno przechodzić pomiędzy ogniem, a chatą wodza. Należy ją ominąć od tyłu.

 

Himba wioska Himba wioska

 

W środku lepianki jest ciemno. Wewnątrz znajdujemy tylko zwierzęce skóry ułożone na klepisku i płaskie kamienie i drewniane podpórki służące za poduszki. Początkowo niedowierzamy czy nie jest to aby żart, ale wygląda na to, że Himba śpią jak nasi przodkowie z epoki kamienia łupanego.

Poza tym w chacie znajduje się parę ubrań ze skóry, pojemnik na ochrę i masło oraz kilka naczyń. To w nich kobiety przygotowuję główne pożywienie Himba, owsiankę z mąki kukurydzianej, do której czasem dodają olej. Mięso jada się tu od święta.

To kobiety gotują, przynoszą wodę, budują chaty i opiekują się dziećmi . Mężczyźni wypasają bydło. Krowy, kozy, czasem owce to cały majątek Himba. Żony kupuje się tu właśnie za bydło i można ich mieć tyle, na ile pozwala liczebność stada. Dowiadujemy się, że zazwyczaj nikogo nie stać na więcej niż jedną lub dwie żony.

 

 

Tańce i śpiewy

 

Mimo, że Himba nie używają instrumentów i towarzyszące zabawie dźwięki ciężko nazwać muzyką, ich taniec wygląda bardzo radośnie. Wszyscy krzyczą i klaszczą. Mężczyźni i kobiety na zmianę popisują się przed sobą.

Z resztą zobaczcie sami…

 

 

Informacje praktyczne

 Himba ijn Opuwo

 

 

Gdzie zobaczyć Himba?

 

W Kaokolandzie Himba zobaczymy wszędzie, a ich wioski możemy odwiedzić w  kilku  miejscach. Są na to przynajmniej trzy sposoby:

Są wioski przy lodge’ach, do których turystów zabiera przewodnik. Nie wiem czy słusznie, ale niestety mieliśmy podejrzenia, że wioski te mogą być sztucznie zaludniane na czas przyjazdu turystów, więc od razu odrzuciliśmy takie rozwiązanie.

 Wiele osób preferuje odwiedziny z „darami”. Znajdują osobę z lokalnej społeczności, która zabiera ich do swojej wioski, gdzie mogą się rozejrzeć i zrobić zdjęcia w zamian za dary, czyli produkty spożywcze, które przydadzą się w wiosce. Zwolennicy tego rozwiązania podkreślają, że są to odwiedziny w „autentycznej” wiosce.

Nam kojarzyło się to z przywożeniem przez białych paciorków dla tubylców. Ponadto w takiej wiosce na ogół nikt nie mówi w żadnym europejskim języku, więc nie opowie nam o tradycjach i stylu życia Himba.

Zdecydowaliśmy się w końcu na Living Village, czyli żyjącą wioskę.   Ta idea najbliższa była według nas zrównoważonej turystyce. Jest to program, który tworzy źródło utrzymania dla Himba, jednocześnie promując ich kulturę. Pozwala też kultywować dawne tradycje.

 

Program Living Villages obejmuje kilka wiosek rozrzuconych na terenie północnej Namibii, zarządzanych przez jedną Niemiecko-Namibijską fundację non-profit. Jedna grupa etniczna reprezentowana jest w programie przez jedną, wybraną wioskę. Zasady działania programu zostały wymyślone przez Europejczyków. Dzięki ich wsparciu powstała strona internetowa, na której przeczytamy o każdej z odwiedzanych kultur, znajdziemy różne „pakiety” zwiedzania i dowiemy się o noclegi. W każdej ze społeczności objętych programem znajduje się jedna lub kilka osób przeszkolonych z obsługi turystów i , co najważniejsze, mówiąca po angielsku. Jeden z mieszkańców wioski jest zawsze przewodnikiem. To świetny pomysł bo przecież nikt nie zna lepiej ich kultury.

Programy zwiedzania  trwają od godziny do pół dnia i obejmują zazwyczaj opowieści o zwyczajach, pokaz rękodzieła i rzemiosła, demonstrację tańca i śpiewów, a czasem poznanie roślin leczniczych lub „Himba Spa”. Ceny nie są wysokie, a  z tego co pamiętam około 80% naszej opłaty trafia bezpośrednio do mieszkańców wioski, a pozostała część przeznaczana jest  na działalność fundacji.

Nasz kilkugodzinny program u Himba skończył się dużo szybciej niż powinien, ale nie mieliśmy do nikogo o to żalu. I tak dowiedzieliśmy się bardzo wiele. Było nas czworo, więc nie mieliśmy też tylu pytań co większe grupy. Każdy powinien mieć też świadomość, że Himba dopiero uczą się turystyki. Ich wioska funkcjonuje w programie dopiero od 2015 roku. Jeszcze wiele przed nimi.

Na koniec wizyty można, chociaż nikt nie nalega, kupić ozdoby i pamiątki wyrabiane przez kobiety Himba. Na miejscu jest też możliwość skorzystania  z bardzo podstawowego kempingu, który jest dla wioski dodatkowym źródłem dochodu. Podczas naszego pobytu w łazience nie było wody, ale przyniesiono nam kilka wiader z niedalekiej studni. Biorąc pod uwagę jak suchy jest ten rejon, byliśmy i tak wdzięczni, że podzielono się z nami ostatnimi zapasami. 

 

Opuwo

 

Himba in Opuwo supermarket

 

Living village leży nieopodal miasteczka Opuwo, które samo w sobie jest już atrakcją. Opuwo jest bramą do innego świata i wehikułem czasu. To tam nagie Himba mieszają się w tłumie z zakrytymi od stóp do głów Herero , a obok nich spacerują uczennice w mundurkach. To w Opuwo w supermarkecie między półkami z płatkami śniadaniowymi, a środkami czystości, suną kobiety Himba, niczym wyjęte z filmu o jaskiniowcach. Na plecach niosą, przytroczone w skórzanych nosidełkach, dzieci. Trudno tylko pozbyć się myśli, że przy ogromnych lodówkach musi im być strasznie zimno 🙂

Himba Opuwo


*

Mężczyźni Himba noszą się współcześnie. Ubierają się w spodenki i t-shirty, na stopach mają często sandały z opon.  Nie używają też ochry.

Mężczyźni w Living Village przebierają się i malują czerwoną glinką aby pokazać turystom jak wygląda ich tradycyjny strój (lub jego brak 😉 )

W wiosce pokazują też jak dawniej wyglądało rzemiosło. Wyrabianie strzał i dzid, dłubanie drewnianych naczyń, czy lepienie przez kobiety glinianych garnków, to już jednak pieśń przeszłości i element typowo skansenowy.