El pueblito

Co jakiś czas zmęczeni podróżą osiadamy na kilka dni w jakimś miejscu. Najczęściej wybieramy małe, ładne miasteczka, w których nie za dużo się dzieje. Taka właśnie była Villa de la Leyva. Kolonialne, idealnie zachowane miasteczko z XVI wieku, z powodzeniem mogące służyć jako plan filmowy dla opowieści o Zorro. W tygodniu trochę senne, w weekendy zapełnia się turystami z oddalonej o trzy godziny jazdy Bogoty. Ogromny plac z kamienną studnią pośrodku, wąskie brukowane uliczki i bielone domki z balkonami wypełnionymi kwiatami... Wszystko to zachęca do niekończących się spacerów z obowiązkowymi przystankami w licznych kawiarenkach i sklepikach z artesañas. Włócząc się bez celu próbujemy lokalnych specjałów i trafiamy do uroczej francuskiej kawiarni, jakiej nie powstydziłby się Paryż. Kilka leniwych dni spędzonych w ślicznej fince Renacer i faktycznie czujemy się jak nowo narodzeni.

Dlatego też dziś wpis głównie zdjęciowy...

image

image

image

image

image

image

image

image